Jak ten czas leci... Niedawno planowałam wakacyjny urlop, a już mamy jesień. Niestety powitałam ją katarem. Zanim jednak dopadło mnie przeziębienie zrobiłam kilka fotek z mojego ogrodu. Cytryńca oskubałam trochę i zasuszyłam liście na herbatkę. Owoce usmażyłam z domieszką malin, bo same w sobie są cierpkie. Powiem Wam, że herbatka jest niczego sobie.
Posadziłam też dwie nowe rośliny. Krzewuszkę cudowną i pęcherznicę czerwonolistną. Krzewuszkę już jedną mam, kwitnie na różowo. Nowa ma być bordowa. Nie wymagają one specjalnej pielęgnacji, a bardzo ładnie wyglądają.
Czas też zebrać orzechy, na zimę do ciasta jak znalazł. Ze zbieraniem trzeba się spieszyć, bo moja suczka Psocia je uwielbia. Nie przepadam za tą porą roku, za szybko robi się ciemno. Jeszcze jak nie pada, świeci słonko to można zrobić piękne jesienne zdjęcia. Mam nadzieję, że jeszcze będzie trochę ciepłych dni.
Aronia czeka na zerwanie, będzie z niej naleweczka na zimowe wieczory. A z hortensji powstaną jesienne bukiety.
Teraz idę zrobić grzańca, trzeba jakoś się ratować przed tym przeziębieniem;). Pozdrawiam wszystkich zaglądających i dziękuję za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim postem.
P.S. Niedługo pokarzę mój zakup, którego dokonałam dzięki jednej bardzo miłej Blogowiczce.